10:23

Podsumowanie lipca 2018 roku

Lipiec minął pod znakiem czytania, dodatkowych stresów i rozglądania się za pracą, pierwszą poważną w moim życiu. Sierpień przez moją wyprowadzkę może być raczej mniej obfity, jeśli chodzi o czytanie, ale mimo to nie przejmuje się, ponieważ lipiec wyszedł za dobrze, by myśleć o sierpniu.

Przeczytałam czternaście książek i muszę przyznać, że z nich wszystkich tylko trzy były w jakiś sposób słabe i kompletnie mi nie przypasowały. Before. Chroń mnie przed tym, czego pragnę było niewypałem i tak naprawdę pokazało, jak zła jest cała seria, a Krwawy Księżyc sprawił, że przestałam lubić już zupełnie książki o wampirach.

Z serialami w lipcu nie było jakoś dobrze: obejrzałam jeden odcinek Wikingów oraz kilka The Originals i Pamiętników Wampirów, spoilerując sobie serial na pinterescie i w sumie jestem na siebie zła.
Lipiec to również czas trzech maratonów, o dwóch z nich pisałam w notce na blogu, trzeci to maraton u @bialeksiazki, w którym przeczytałam 400 stron, czyli całkiem dobry wynik.

Przeczytane:

1. Before. Chroń mnie przed tym czego pragnę Anna Todd  1 lipca 2018 roku - 382 strony 

Książki Anny Todd są wyjątkowo specyficzne i mimo tego, że nie są dobre, czytelnik nie potrafi się w żaden sposób od nich uwolnić. Tom piąty serii After miał być historią Hardina i Tessy opowiedzianą właśnie oczami chłopaka i początek był naprawdę niezły, dopóki tak naprawdę autorka poszła na skróty i nie opisała wszystkiego. Dla mnie bez sensu jest zaczynać pisać dodatek, który do połowy idzie tak samo jak pierwsza część, a potem przyspiesza i gna do przodu, większość spraw, nawet tych moim zdaniem ważnych, traktuje bardzo pobieżnie. Jeszcze do tego mamy kilka stron pisane z perspektywy innych bohaterów i moim zdaniem, Anna Todd próbowała usprawiedliwić ich zachowanie, tym co oni przeżyli. Wszystko jestem w stanie zrozumieć, ale żadnym wytłumaczeniem dla mnie jest to, że nasza przeszłość usprawiedliwia nasz gówniane zachowanie względem innych osób. Wahania nastroju Hardina też jakoś mi nie pasowały; on jest niestabilny emocjonalnie i najczęściej swoje wszelkie żale i niepewność wylewa na innych, a Tessa nie miała nic przeciwko, że jest zwyczajnie jego 'psychicznym workiem treningowym", ciągle wracała do tej toksycznej relacji i nie jest w żadnym wypadku wzorzec do naśladowania dla kogokolwiek. I właśnie przez takie książki nastolatki wyrabiają sobie jakieś dziwne ideały mężczyzn. 
Nawet jeśli chodzi o ten sam koniec, gdzie oni są dorośli, to gadka Hardina, typu "ja nie wiem, jak kiedyś mogłem to czy tamto robić" strasznie irytowała i była beznadziejna. Tym bardziej te stwierdzenie, że jego dzieci nie mają za co się buntować, to prawie jak "W twoim wieku miałam gorzej". 
Nie polecam.


2. Bez słów Mia Sheridan  5 lipca 2018 rok - 383 strony 

Miała być recenzja, nawet w jakimś poście o tym wspominałam, ale uznałam, że książka nie była ani zachwycająca ani bardzo zła, więc wzmianka w podsumowaniu na pewno wystarczy. 
Mia Sheridan pisze takie książki, które bardzo trudno mi jest jednoznacznie określić. Historie najczęściej kręcą się wokół młodych dorosłych, których życie w jakiś sposób bezwzględnie skrzywdziło i zostawiło na nich znamię, przez które mają problem, na przykład z relacjami pomiędzy ludźmi. Brzmi fajnie, ale tak naprawdę jest bardzo schematycznie i przewidywalne, co niezbyt mi się podoba. Z drugiej strony, w tej powieści udało się do schematu dorzucić coś od siebie i nie wyszło tragicznie. 
Książkę czyta się szybko i w miarę dobrze, ale jeśli oczekujecie głębi uczuć i potoku łez na koniec, to musicie poszukać tego trochę dalej i nastawić się na dosyć irytującą damską postać, ale mimo wszystko da się przeczytać i czerpać przyjemność z lektury.


3. Chłopak, który o mnie walczył Kirsty Moseley 10 lipca 2018 rok - 335 stron 

Drugie podejście do Kirsty Moseley okazało się bardziej udane niż myślałam. To kontynuacja, więc myślałam, że raczej będzie utrzymana na tym samym poziomie, co poprzedniczka, ale okazało się, że autorka zawzięła się i druga część jest o wiele lepsza, a bohaterowie już nie irytują mnie każdym swoim słowem i czynem, choć niektórych ich decyzji nadal nie potrafię zrozumieć. Ellie to nadal taka zagubiona dziewczynka, ale teraz chociaż nie jest cały czas prowadzona przez a)rodziców b)chłopaka czy c)przyjaciół, jak było na początku. Do tego Moseley dość ciekawie poprowadziła całą intrygę i pomimo tego, że wysokich lotów to nie było i w sumie można było ogarnąć co, kiedy i jak, to i tak miałam frajdę z czytania tej książki.
Myślę, że jako lekka i odciągająca lektura na kilka godzin sprawdzi się świetnie, ale bez większych rewelacji tak naprawdę. 


4. Krwawy Księżyc Alyxandra Harvey  12 lipca 2018 roku - 311 stron 

Nie mam zupełnie pojęcia, co powinnam napisać, bo z jednej stronie książka była schematyczna, przewidywalna i do tego napisana w taki sposób, że wszystkiego w niej było za dużo, a do tego miałam nadzieję, że to już koniec i wyjaśni się wiele rzeczy. Mimo wszystko jednak, mam pewien sentyment do historii o wampirach, bo od nich zaczynałam i jak pamiętam genialną Akademię Wampirów Pamiętniki wampirów to nadal mam nadzieję, że jakieś książki o nich jeszcze będę ciekawe. Tutaj tak nie było i nawet ci bohaterowie, których lubiłam w poprzednich częściach, teraz byli nijacy, a wszystko skupiło się na Solange, która zachowywała się jak rozkapryszone dziecko i latała po lesie, próbując opróżnić z krwi każdego, nawet najlepszą przyjaciółkę i swojego chłopaka. Ale spokojnie, znalazła sobie jakiegoś nieumarłego, więc może ich związek przetrwa jej żądze. 
Myślę, że książka niewarta czytania, ale to ten typ, który mimo wszystko ciężko porzucić, więc pewnie przeczytam kolejną część, jeśli jest i ją znajdę.


5. Nie mogę powiedzieć ci prawdy Lauren Barnholdt  15 sierpnia 2018 roku - 324 strony 

To była całkiem miła książka i choć niepozbawiona błędów, to jednak napisana tak przyjemnym i lekkim językiem, że idealnie wpasowała się w wakacyjny klimat, mimo że akcja toczy się raczej w szkole. 
Lubię bohaterów w tej książce, a Kelsey tylko zyskuje na kolejnych stronach. Jej postać nabiera wyrazistości i charakteru. Podoba mi się to jak autorka poprowadziła ludzi w tej książce i zrobiła z nich takich normalnych nastolatków, którzy nie są przerysowani i zbyt idealni; mają swoją wady, problemy i czasami podejmują złe decyzje, ale tak naprawdę każdy człowiek jest taki. 
Żałuję, że trochę pominięto sytuację rodzinną obu bohaterów i nie rozwinięto jej bardziej; to byłby fajny motyw związany ze stratą zaufania, taką obawą, ale i oczekiwaniami, które mają wobec nas rodzice. Też szkoda tego, że nie ma pokazanych większych różnic pomiędzy szkołą publiczną, a prywatną w Stanach Zjednoczonych. Tak naprawdę książka toczy się tylko wokół romansu pomiędzy głównymi bohaterami i mało jeszcze jakiś wątków pobocznych, które zostały bardziej rozbudowane. 
Pomimo tego, to idealna lektura, dzięki której niezbyt dużo się myśli i analizuje, a bardziej odpoczywa przy niej. Jeśli ktoś lubi lekkie młodzieżówki, to bardzo polecam. 

6. P.S. I like you Kasie West  4 lipca 2018 roku - 389 stron

7. Pokój służącej Fiona Mitchell  5 lipca 2018 roku - 389 stron 

8. Diabolika S. J. Kincaid  10 lipca 2018 roku - 412 stron 

9. Fatalna lista Siobhan Vivian  18 lipca 2018 roku - 407 stron 

Mam bardzo mieszane uczucia względem tej powieści. Z jednej strony, było dobrze i cieszę się, że jest to książka dla młodzieży, która porusza istotne kwestie. Z drugiej, strasznie ciężko było mi się w nią wciągnąć, żadnej postaci nie polubiłam i wszystko mi się tak ciągnęło. 
Do tego jakoś nie jestem w stanie uwierzyć, że lista, która wyszydza dziewczyny, traktuje je przedmiotowo i bez grama szacunku, mogła być tradycją jakiejkolwiek szkoły. Czy tam nauczyciele byli ślepi? Rozumiem, nie zauważyć, że jakaś grupa osób wyśmiewa kogoś, ale w tym wypadku było to jawne, wszędzie wisiały kopie listy i każdy miał do niej dostęp. I nikt, żaden dorosły, nic z tym nie zrobił. Niby nowa dyrektorka próbowała, ale sam wątek ingerencji w tradycję listy został zepchnięty na dalszy plan i w końcówce w ogóle pominięty. 
Na plus jest pokazanie zmian zachodzących w bohaterach; lista ma na nich wpływ i pomimo tego, że ludzie nie powinni się nią kierować, to ich życie jest nagle przyporządkowane kartce papieru i kilku głupim zdaniom. 
To nie była tragedia, źle wykorzystany czas, ale pozostaje jakaś niechęć to tej lektury.

10. Słońce i jej kwiaty Rupi Kaur 28 lipca 2018 roku - 488 stron

Muszę przyznać, że Słońce i jej kwiaty były o niebo lepsza od pierwszego tomiku poezji Rupi Kaur, chyba ze względu na tematy, które autorka porusza w swoich wierszach. Widać w nich pewną dojrzałość, ale też to, że ona nie skupia się w nich całkowicie na sobie, ale na świecie wokół niej, czego właśnie brakowało mi w książce Mleko i miód. Tutaj dostałam dużo o wdzięczności dla rodziców, podejście kobiety do śmierci, niezależności, ale też o walce z kulturą, która nas ogranicza i takie ostre słowa o świecie, który w swojej pogoni, zapomina o ludziach. Ciężko mi wybrać jeden wiersz, jako ulubiony ale cały rozdział zapuszczanie korzeni sprawił, że zastanowiłam się nad wieloma sprawami, o których jest głośno, ale człowiek nie zwraca na to uwagi, bo to nie dotyczy właśnie jego. Jeśli ktoś, zastanawiał się nad powrotem do Rupi, a nie wie, czy warto, to ja uważam, że warto, bo to naprawdę świetna książka.

11. Endgame. Wezwanie Frey, Johnson-Shelton  26 lipca 2018 roku - 496 stron 

12. Mroczniejszy odcień magii V. E. Schwab  21 lipca 2018 roku - 407 stron 

13. Kulti Mariana Zapata  25 lipca 2018 roku - 545 stron

14. Listy niezapomniane Shaun Usher  30 lipca 2018 roku - 416 stron 

Razem: 5684 strony
Dziennie: 183 strony 


Zrecenzowane: 


2.  P.S. I like you Kasie West  9 lipca 2018 roku 

3. Waleczna Czarownica Danielle L. Jensen  12 lipca 2018 roku 

4. Diabolika S. J. Kincaid  18 lipca 2018 roku 


Inne posty: 



3. Co nas czeka w sierpniu?  24 sierpnia 2018 roku 

4. Podsuwanie lipca 2018 roku  31 lipca 2018 roku 

Z wyzwanie 52 książki przeczytałam 49 książek, z czego jestem bardzo zadowolona i uważam to za sukces, jeśli wziąć pod uwagę, że lipiec to miesiąc, w którym przeczytałam najwięcej książek od początku tego roku 

Mam nadzieję, że Was lipiec był równie udany, albo i jeszcze lepszy. W komentarzach podzielcie się wrażeniami po pierwszym letnim miesiącu, który już za nami.
Na sierpień już mam zaplanowane trzy recenzje książek i nawet jedną napisałam. Liczę, że wszystko pójdzie po mojej myśli i uda mi się zrobić wszystko, co zaplanowałam. Będą też moje urodziny i w końcu stanę się dorosła (oczywiście, tylko w kwestii prawa).
Jakie są wasze plany na sierpień? 

2 komentarze:

  1. Bardzo dobry wynik! Nie czytałam jeszcze żadnej z wymienionych przez Ciebie książek. Co do sierpnia do nie mam jeszcze konkretnych planów. Nawet jeszcze nie wiem jakie książki będę czytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, jak ci się udało tyle przeczytać? Gratuluje. Sama na sierpień żadnych planów nie mam. Co ma być to będzie :)
    Pozdrawiam.
    https://life-ishappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger