Podsumowanie sierpnia 2018
Sierpień, jak żaden inny miesiąc, minął mi niezwykle szybko i naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć, co robiłam każdego dnia ani jak mi one minęły. W ostatnim czasie starałam się nadrobić wszelkie zaległości związane z leniwym spędzaniem czasu. Oglądałam filmy i seriale, czytałam (niezbyt dobre) opowiadania znajdowane na blogach i zabrałam się za książki, które spędziły na półce zbyt dużo czasu, obrastając kurzem.
W taki oto sposób udało mi się dokończyć czwarty sezon OUAT i drugi sezon Pamiętników Wampirów, które nagle zaczęłam lepiej znosić. Za mną również biografia Marilyn Monroe od Elizabeth Winder, którą czytałam z dziwną nostalgią i smutkiem. Losy jednej z najważniejszych kobiecych ikon jeszcze nigdy nie zostały przedstawione w tak brutalnie szczery i pozbawiony złudzeń sposób.
Wróciłam też na YT, gdzie pierwsze kroki stawia come book, którą możecie znać z bookstagrama o tej samej nazwie.
W tym podsumowaniu nie tylko chcę pokazać lub napisać o książkach, które przeczytałam, ale również o wielu innych rzeczach, którymi również zajmowałam się w sierpniu.
Przeczytane:
1. Legenda. Wybranien Marie Lu 3 sierpnia 2018 rok - 365 stron
Przyznam szczerze; zabranie się za kolejną część Legendy od Marie Lu zabrało mi rok. I te opóźnienie nie było motywowane tym, iż pierwsza część mi się nie podobała. Przeciwnie, dość dobrze wspominam początek cyklu o losach June i Daya, ale musiało minąć sporo czasu nim zdecydowałam się w końcu sięgnąć po tą pozycję z mojej prywatnej biblioteczki.
Dwójka bohaterów szuka kogoś, kto będzie w stanie im pomóc i ich jedyną opcją, jak się wydaje, są Patrioci. Przybywają więc do Las Vegas, żeby się z nimi spotkać i od tego momentu, wszystko nabiera rozpędu. Nic nie zostanie takie same, gdy wykonają swoją misję.
Druga część jest jeszcze lepiej poprowadzona niż pierwsza, a intrygom nie ma końca. Do tego akcja, cały czas toczy się do przodu i dzięki temu, książkę czyta się wyjątkowo szybko, pomimo tego, że autorka znów dodaje nowe miejsca i nowych bohaterów, ale są oni raczej tłem dla głównych wydarzeń i nie przytłaczają pierwszego planu.
Postacie też są ciekawie wykreowane, ale nadal uważam, że trochę za mało o nich wiemy i ciężko jest wczuć się w ich sytuację, choć i tak wydają się bardziej przystępni niż poprzednio. Związek pomiędzy nimi jest trochę zbyt przerysowany i niemożliwy; uważam, że ich przekonania i to, co robią i jakie decyzje podejmują, za bardzo je różnią.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona po przeczytaniu tej książki i już nie mogę się doczekać, aż dorwę w antykwariacie lub jakiejś księgarni internetowej ostatnią część; zastanawiam się, czy złamie mi serce tak, jak się tego domyślam.
2. Harry Potter i kamień filozoficzny J. K. Rowling 15 sierpnia 2018 rok - 327 stron
Po kilkunastu bardziej lub mniej udanych książkach, które ostatnio przeczytałam, potrzebowałam czegoś, co pozwoli mi wciągnąć się w historię lub do niej powrócić. Jestem szczęśliwą fanką HP, więc tylko kwestią czasu było, jak sięgnę właśnie po pierwszą część serii, która po raz pierwszy przeczytałam już kilka długich lat temu.
Pierwszy rok młodego czarodzieja w Hogwarcie pełen jest przygód, ciężkich zajęć, utarczek ze Ślizgonami i złapanych zniczów, nawet gdy miotła odmawia posłuszeństwo. Już na swoim IG pisałam, że czytanie tego to był do dawno niewidzianego przyjaciela, którego zna się jak własną kieszeń i właśnie Harry Potter pozwolił mi odpocząć od nowych książek i historii, których ostatnio przeczytałam zbyt wiele.
Jedyne, co mogę jeszcze dodać, że ja polecam HP każdemu, kto tylko chce o tym słuchać i uważam, że jest to powieść warta przeczytania. A jeśli nie przekonuje was Hogwart, zaklęcia czy walka ze Śmierciożercami, to cała seria o Harrym jest nieskończonym źródłem motywów i argumentów, które można wykorzystać do rozprawek.
3. The kissing both Beth Reekles 8 sierpnia 2018 roku - 397 stron
Pełna recenzja tej książki jest już na blogu, a ja chce tylko zaznaczyć, że pomimo tych dwóch tygodni, które minęły od jej przeczytania, moje zdanie pozostało niezmienne i nadal uważam, że debiut siedemnastoletniej autorki jest wybitnie nieudany. Kompletnie nie przemawia do mnie taka forma przedstawienia nastoletniej, pierwszej miłości; jest w niej zbyt dużo banałów i schematycznych zabiegów, żeby uznać to za coś ciekawego.
4. Julia. Trzy tajemnice Tahereh Mafi 15 sierpnia 2018 rok - 300 stron
Tak naprawdę ten dodatek do całej trylogii (która już nią nie jest) jest bardzo ciekawy i w pewien sposób zajmujący, ale nie jest konieczny dla głównego nurtu historii. Niedługo mam zamiar ponownie przeczytać pierwsze trzy tomu i będę trzymała kciuki (mocno!!!), by dla wydawnictwa Moondrive udało się wydać kolejny tom, ale z drugiej strony patrząc na to, jak dużo serii mają zaczętych i zawieszonych, należy tej modlić się do książkowych bóstw, by inne wydawnictwo przejęło książki Tahereh Mafi.
5. Chłopcy, których kocham Anna Ciarkowska 16 sierpnia 2018 roku - 303 strony
Kolejny tomik poezji w moim czytelniczym dorobku i nie mam pojęcia, dlaczego najczęściej trafiam tylko na takie, które są złe lub znośne. Ten należy do tej drugiej kategorii, a wierszy, które w jakiś sposób spodobały mi się lub zmusiły do zatrzymania się przy nich na dłuższą chwilę jest raptem dziewięć, co według mnie nie jest zadowalającym wynikiem.
Wszystko jest takie mdłe, oklepane i ubrane w proste słowa, prosto z blogów motywacyjnych lub tumblerowych kąt, których wpisy kręcą się wokół nieodwzajemnionego uczucia i bólu po rozstaniu. Motyw morski też niezbyt mi przypasował, choć całość wydana jest w sposób piękny, bardzo sycący wzrok, jednak nie ratuje to faktu, iż samej treści dużo brakuje. Najciekawszą częścią książki są listy, w których sposób opisania relacji pomiędzy ludźmi bardzo mi się spodobał i to autorce naprawdę wyszło.
Ogólnie, tomik nie jest zły, ale raczej taki do przeczytania i zapomnienia, niż regularnych powrotów, wytartych od czytania stron, czy pozaznaczanych fragmentów, a to moim zdaniem jest wyznacznikiem tego, czy zbiór wierszy ma jakąś wartość.
6. Zakon mimów Samantha Shannon 20 sierpnia 2018 roku - 541 stron
Recenzja tej książki pojawi się na początku września i na nią zostawię te wszystkie zachwyty i pieśni pochwalne, bo znów wracam na tory dobrej fantastyki i to mi się podoba.
7. Marilyn na Manhattanie Elizabeth Winder sierpnia 2018 roku - 332 strony
8. Rozbrojeni Anna Gavalda 27 sierpnia 2018 roku - 250 stron
Zacznijmy od tego, że po lekcjach francuskiego w moim liceum mam okropną awersję do tego języka i ich dorobku kulturowego, a wszystko przez nauczyciela, który w ogóle nie powinien nim być. Mimo początkowych wątpliwości to jednak podobało mi się i bardzo szybko oraz przyjemnie czyta się Rozbrojonych, pomimo tego jakie tematy są poruszane w tych krótkich opowiadaniach. Wiadomo, były lepsze i gorsze momenty, czasami się nudziłam, ale w ostatecznym podsumowanie plusów i minusów uważam, iż ta książka od Wydawnictwa Literackiego zasługuję na bardzo duży rozgłos, choćby dlatego, co próbuje czytelnikowi przekazać autorka. Szczerze polecam dla osób, które lubią poważniejszą literaturę, bardziej skrytą, której czytanie wymaga pełnego wkładu czytelnika. Na książkę tego typu trzeba mieć po prostu ochotę.
9. Klucz niebios James Frey, Nils Johnson-Shelton 31 sierpnia 2018 roku - 505 stron
2. Once Upon a Time czwarty sezon - tutaj moja opinia nie będzie już tak pozytywna, ponieważ główna bohaterka Emma zaczęła mnie tak irytować, wręcz wkurzać swoją krótkowzrocznością i zachowaniem, że przez długi czas zastanawiałam się, czy dam radę dokończyć ten czwarty sezon. Uratowały mnie inne postacie i wątki, które były ciekawsze i mniej nużyły widza, co jest na plus, ale na pewno potrzebuję dłuższej przerwy od bajkowego klimatu tego serialu, który zrobił się już zbyt przytłaczający.
3. Kilka filmów z kanału Niediegetyczne - dzięki temu kanałowi mam ochotę na kryminał, którego poziom nie będzie dotykał dna. Poszukam, powybieram; filmy bardzo fajnie zmontowane, ciekawe. Nie ma na co narzekać.
3. The kissing both Beth Reekles 8 sierpnia 2018 roku - 397 stron
Pełna recenzja tej książki jest już na blogu, a ja chce tylko zaznaczyć, że pomimo tych dwóch tygodni, które minęły od jej przeczytania, moje zdanie pozostało niezmienne i nadal uważam, że debiut siedemnastoletniej autorki jest wybitnie nieudany. Kompletnie nie przemawia do mnie taka forma przedstawienia nastoletniej, pierwszej miłości; jest w niej zbyt dużo banałów i schematycznych zabiegów, żeby uznać to za coś ciekawego.
4. Julia. Trzy tajemnice Tahereh Mafi 15 sierpnia 2018 rok - 300 stron
Tak naprawdę ten dodatek do całej trylogii (która już nią nie jest) jest bardzo ciekawy i w pewien sposób zajmujący, ale nie jest konieczny dla głównego nurtu historii. Niedługo mam zamiar ponownie przeczytać pierwsze trzy tomu i będę trzymała kciuki (mocno!!!), by dla wydawnictwa Moondrive udało się wydać kolejny tom, ale z drugiej strony patrząc na to, jak dużo serii mają zaczętych i zawieszonych, należy tej modlić się do książkowych bóstw, by inne wydawnictwo przejęło książki Tahereh Mafi.
5. Chłopcy, których kocham Anna Ciarkowska 16 sierpnia 2018 roku - 303 strony
Kolejny tomik poezji w moim czytelniczym dorobku i nie mam pojęcia, dlaczego najczęściej trafiam tylko na takie, które są złe lub znośne. Ten należy do tej drugiej kategorii, a wierszy, które w jakiś sposób spodobały mi się lub zmusiły do zatrzymania się przy nich na dłuższą chwilę jest raptem dziewięć, co według mnie nie jest zadowalającym wynikiem.
Wszystko jest takie mdłe, oklepane i ubrane w proste słowa, prosto z blogów motywacyjnych lub tumblerowych kąt, których wpisy kręcą się wokół nieodwzajemnionego uczucia i bólu po rozstaniu. Motyw morski też niezbyt mi przypasował, choć całość wydana jest w sposób piękny, bardzo sycący wzrok, jednak nie ratuje to faktu, iż samej treści dużo brakuje. Najciekawszą częścią książki są listy, w których sposób opisania relacji pomiędzy ludźmi bardzo mi się spodobał i to autorce naprawdę wyszło.
Ogólnie, tomik nie jest zły, ale raczej taki do przeczytania i zapomnienia, niż regularnych powrotów, wytartych od czytania stron, czy pozaznaczanych fragmentów, a to moim zdaniem jest wyznacznikiem tego, czy zbiór wierszy ma jakąś wartość.
6. Zakon mimów Samantha Shannon 20 sierpnia 2018 roku - 541 stron
Recenzja tej książki pojawi się na początku września i na nią zostawię te wszystkie zachwyty i pieśni pochwalne, bo znów wracam na tory dobrej fantastyki i to mi się podoba.
7. Marilyn na Manhattanie Elizabeth Winder sierpnia 2018 roku - 332 strony
8. Rozbrojeni Anna Gavalda 27 sierpnia 2018 roku - 250 stron
Zacznijmy od tego, że po lekcjach francuskiego w moim liceum mam okropną awersję do tego języka i ich dorobku kulturowego, a wszystko przez nauczyciela, który w ogóle nie powinien nim być. Mimo początkowych wątpliwości to jednak podobało mi się i bardzo szybko oraz przyjemnie czyta się Rozbrojonych, pomimo tego jakie tematy są poruszane w tych krótkich opowiadaniach. Wiadomo, były lepsze i gorsze momenty, czasami się nudziłam, ale w ostatecznym podsumowanie plusów i minusów uważam, iż ta książka od Wydawnictwa Literackiego zasługuję na bardzo duży rozgłos, choćby dlatego, co próbuje czytelnikowi przekazać autorka. Szczerze polecam dla osób, które lubią poważniejszą literaturę, bardziej skrytą, której czytanie wymaga pełnego wkładu czytelnika. Na książkę tego typu trzeba mieć po prostu ochotę.
9. Klucz niebios James Frey, Nils Johnson-Shelton 31 sierpnia 2018 roku - 505 stron
Razem: 3320 strony
Dziennie: 107 stron
Zrecenzowane:
1. Kulti Mariana Zapata 2 sierpnia 2018 roku
2. Endgame Frey, Johnson-Shelton 5 sierpnia 2018 roku
3. Mroczniejszy odcień magii V. E. Schwab 8 sierpnia 2018 roku
4. The kissing both Beth Reekles 15 sierpnia 2018 roku
Inne posty:
Obejrzane:
1. Seria Zagadki kryminalne z kanału Karoliny Anny - obejrzałam również trochę innych filmików i bardzo mi się spodobały, a o tej konkretnej serii mogę powiedzieć, że jest naprawdę ciekawa i podoba mi sie sposób w jaki autorka opisuje wszystkie zbrodnie. Jest w tym bardzo dużo luzu, ale i pewnego szacunku dla tego, co miało miejsca. Teraz zostaje mi czekać na nowe odcinki.
2. Once Upon a Time czwarty sezon - tutaj moja opinia nie będzie już tak pozytywna, ponieważ główna bohaterka Emma zaczęła mnie tak irytować, wręcz wkurzać swoją krótkowzrocznością i zachowaniem, że przez długi czas zastanawiałam się, czy dam radę dokończyć ten czwarty sezon. Uratowały mnie inne postacie i wątki, które były ciekawsze i mniej nużyły widza, co jest na plus, ale na pewno potrzebuję dłuższej przerwy od bajkowego klimatu tego serialu, który zrobił się już zbyt przytłaczający.
3. Kilka filmów z kanału Niediegetyczne - dzięki temu kanałowi mam ochotę na kryminał, którego poziom nie będzie dotykał dna. Poszukam, powybieram; filmy bardzo fajnie zmontowane, ciekawe. Nie ma na co narzekać.
4. Ania, nie Anna pierwszy sezon - dużo czasu musiało upłynąć od premiery tego serialu nim zdecydowałam się zabrać za produkcje od Netflixa; nie żałuję, choć mam wrażenie, że z odcinka na odcinek te wspólne punktu z książką są coraz mniej widoczne. Mimo tego, bardzo przyjemny serial, ma świetne kadry i ujęcia, a czołówka jest po prostu boska.
5. Deadpool - klapa totalna. Jeszcze żaden, po prostu żaden film od Marvela nie był na tak żenująco niskim poziomie, jeśli chodzi o postacie, żarty czy całą akcję, której według mnie prawie w ogóle nie było. Nie wiem, co poszło nie tak, ale ewidentnie jest to nieudana produkcja i wiem, że zbierała bardzo skrajne opinie, ale sama nigdy bym nie pomyślała, że jest tak okropnie źle. Przyznaję, czasami się śmiałam i to nawet głośno, ale w ogólnym rozrachunku, to nie ratuje tego filmu i chyba nawet nie będę próbowała oglądać dwójki.
6, The Walking Dead drugi sezon - trochę się wynudziłam podczas oglądania, znielubiłam niektórych bohaterów i ogólnie sądzę, że tak logicznie serialowi dużo brakuje, ale mimo wszystko jest to jeden z tych seriali, które trzymają w napięciu i nie mają wszystkich kart odkrytych już na samym początku.
Ogólnie z tym serialem wiąże się taka śmieszna rzecz; ja bardzo się boję horrorów i nigdy nie oglądam ich sama, a TWD jest wyjątkiem i przez to właśnie zrezygnowałam z nocnego pociągu i jadę normalnie w dzień. Wiem, że teoretycznie żaden potwór czy zombie nie istnieją, ale w praktyce nie mam ochoty nawet wyjść z psem na spacer po ciemku i kilka godzin w przedziale to chyba dla mnie za dużo. Zresztą, w dzień podczas kilkugodzinnej podróży będę mogła poczytać. I to jest powód, który podałam dla rodziców. Nie powiedziałam im o moim głupim strachu, bo raczej skwitowali by to niezbyt optymistycznie.
7. Do wszystkich chłopców, których kochałam - powiem tylko tyle, że pełna recenzja pojawi się na moim blogu, gdzieś we wrześniu, jak tylko znajdę chwilę czasu, by napisać o tym filmie i podejrzewam, że obejrzę go jeszcze kilka razy nim to nastąpi, bo naprawdę mi się podobał.
8. Niezgodna - tak naprawdę to moje drugie podejście do obejrzenia filmu i tym razem poszło minimalnie lepiej, czyli pierwsza połowa dość ciekawa, a gdy wybuchają te zamieszki (mam nadzieję, że to nie spoiler) to kompletnie tracę zainteresowanie. Bardzo lubię oglądać jak funkcjonuje takie dystopijne społeczeństwo, treningi Nieustraszonych i Eric to było coś, ale jako, że nie mogę liczyć na to dalej, to nie mam ochoty oglądać kolejnych części. Książek też nie wspominam jakoś szczególnie dobrze; podobały mi się, ale szału specjalnego nie było.
9. Scream - to serial, który zaczęłam oglądać tylko i wyłącznie przez przypadek. Ogólnie bardzo zaciekawił mnie opis i dobór aktorów, bo Willa grała jeszcze w miniserialu Małe kobietki i bardzo mnie zauroczyła. Tutaj widzimy ją jaką normalną nastolatkę Emmę, która musi zmierzyć się z psychicznym mordercą, chcącym zabić jej przyjaciół i ją samą. Za mną dopiero pierwszy sezon, ale już mogę szczerze polecać Scream wszystkim, którzy lubią seriale w stylu PLL czy Riverdale.
7. Do wszystkich chłopców, których kochałam - powiem tylko tyle, że pełna recenzja pojawi się na moim blogu, gdzieś we wrześniu, jak tylko znajdę chwilę czasu, by napisać o tym filmie i podejrzewam, że obejrzę go jeszcze kilka razy nim to nastąpi, bo naprawdę mi się podobał.
8. Niezgodna - tak naprawdę to moje drugie podejście do obejrzenia filmu i tym razem poszło minimalnie lepiej, czyli pierwsza połowa dość ciekawa, a gdy wybuchają te zamieszki (mam nadzieję, że to nie spoiler) to kompletnie tracę zainteresowanie. Bardzo lubię oglądać jak funkcjonuje takie dystopijne społeczeństwo, treningi Nieustraszonych i Eric to było coś, ale jako, że nie mogę liczyć na to dalej, to nie mam ochoty oglądać kolejnych części. Książek też nie wspominam jakoś szczególnie dobrze; podobały mi się, ale szału specjalnego nie było.
9. Scream - to serial, który zaczęłam oglądać tylko i wyłącznie przez przypadek. Ogólnie bardzo zaciekawił mnie opis i dobór aktorów, bo Willa grała jeszcze w miniserialu Małe kobietki i bardzo mnie zauroczyła. Tutaj widzimy ją jaką normalną nastolatkę Emmę, która musi zmierzyć się z psychicznym mordercą, chcącym zabić jej przyjaciół i ją samą. Za mną dopiero pierwszy sezon, ale już mogę szczerze polecać Scream wszystkim, którzy lubią seriale w stylu PLL czy Riverdale.
Nie mam pojęcia, czy też się chwalić czy żalić, ale wróciłam do czytania opowiadań w internecie, w szczególności na Wattpadzie. To był błąd, bo wzięłam się za Księcia Mafii. Myślałam, że nie będzie tak źle, ale takie optymistyczne podejście to naprawdę jest błąd. Schematyczna, choć wciągająca, ale kilkakrotnie dostałam wylewu, czytając i ta główna bohaterka, to jest tragedia.
Z wyzwania 52 książki udało mi się przekroczyć ten próg i już za mną 59 pozycji, z czego naprawdę jestem zadowolona. Tym bardziej, że na blogu w sierpniu wybiło 20 tysięcy odwiedzin! Dla mnie to idealna nagroda za pracę i czas jaki wkładam w bloga i każdy post z osobna. Mam nadzieję, że doczekam kolejnych dwudziestu czy nawet stu tysięcy ♡
Gratuluję świetnego wyniku! :) U mnie z serialami i filmami ostatnio słabo, nawet filmików na yt dawno nie oglądałam. Zastanawiam się właśnie nad Wattpadem czy nie zacząć czytać tych opowiadań. Może spróbuję. :D
OdpowiedzUsuńŚliczna wyniki! Gratuluję i przyznam, że narobiłaś mi ochoty na poznanie "Do wszystkich chłopców..." ;)
OdpowiedzUsuń