20:16

Królowa YA... Czy na pewno? - recenzja "Never Never" Colleen Hoover i Tarryn Fisher

Never Never 
Cykl: -

Autor: Colleen Hoover, Tarryn Fisher

Wydawnictwo: Otwarte

Strony: 383 strony

Tytuł oryginału: Never Never

Rok wydania: 2016

Poprzednie recenzje: HopelessPułapka uczuć, Maybe Someday

Wole kochać cię, gdy jesteś na dnie, niż pogardzać tobą, gdy jesteś na szczycie.


Brak pamięci, zagubienie w otaczającej rzeczywistości. Fakt, że wszyscy cię znają, choć ty przecież nie wiesz, kim jesteś... 

To jeden z najgorszych scenariuszy, który właśnie spotyka parę nastolatków, którzy w tym samym momencie tracą pamięć. Charlie i Silas muszą odnaleźć się w nowej sytuacji i odkryć, z jakiego powodu ich umysł sprawia im takie kłopoty. 
Razem z bohaterami odkrywamy ich życie oraz relacje z członkami rodziny i przyjacielami. 

Na samym początku zaznaczę, że miałam wobec tej książki dość wysokie oczekiwania, ze względu na pozytywne opinie innych czytelników i dość wysoką ocenę na lubimyczytac.pl, no i... Zawiodłam się i to dość porządnie. Zabrakło mi najbardziej spójności historii; wszystko jest dość chaotyczne i odniosłam wrażenie, że autorki napisały o czymś, a potem kompletnie zapomniały o tym wątku (np. krew i błoto na pościeli Silasa) i podczas czytania złapałam się na tym, że zaczęłam wyczekiwać dobrego kryminału, a końcowe wyjaśnienie okazało się być całkowicie nierealne i zepsuło mi przyjemność z dwóch pierwszych części. 
Trzecia za to ciągnęła się zbyt długo i nie wniosła nic nowego do opowieści. 

Never Never jest najsłabszą książką obu autorek, a po pani Hoover spodziewałam się czegoś o wiele lepszego, a nadal mam w pamięci jej piękne Maybe Someday i naprawdę nie wiem, dlaczego coś tak słabego ma tak pozytywne opinie. 
Styl pisania też zbytnio nie przypadł mi do gustu, ciężko było wciągnąć się w powieść i nawet wydanie nie przypadło mi do gustu. 

On zrobi wszystko, by wskrzesić wspomnienia.
Ona za wszelką cenę chce je pogrzebać. 

Tekst powyżej to poziom średniej jakości opowiadania na wattpadzie, gdzie wiadomo jest już w pierwszych rozdziałach, czego powinniśmy się spodziewać, co było pierwszą rzeczą, która minimalnie zniechęciła mnie do książki. 

Do tego postacie... Charlie to typowa zbuntowana nastolatka, schematyczna skrzywdzona dziewczynka, którą można spotkać w większości książek i bardzo mi to przeszkadzało. Jej podejście do problemów... No Salazarze, ledwo można było to wytrzymać. 
Silasa jeszcze byłam w stanie znieść, dopóki nie był ze swoją dziewczyną. Potem stawał się chłopakiem bez kręgosłupa. 

Reasumując to wszystko, ten wylew żalu i boleści, ta książka Colleen Hoover i Tarryn Fisher kompletnie nie przypadła mi do gustu, zaliczając jeden z tych zatrważająco niskich poziomów powieści młodzieżowych. 
___________________________________________________

Ostatnia recenzja w 2017! I jak możecie zauważyć, jest bardzo negatywna, ale mam nadzieję, że czytelniczy początek roku będzie lepszy. 
Niedługo koniec 2017.... Czytelniczo rok wypada słabo i chyba nawet wyzwanie "52 książki..." mi w tym roku nie wyszło. 
A jak wasz rok? 

1 komentarz:

  1. Szkoda, że książka Cię nie usatysfakcjonowała. Może dam jej jednak szansę za jakiś czas, ale nie spodziewam się po niej za wiele. ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger