Lukier
Cykl: -
Autor: Malwina Pająk
Wydawnictwo: Znak Literanova
Strony: 364 strony
Tytuł oryginału: Lukier
Rok wydania: 2019 rok
Poprzednie recenzje: -
Śmieszna historia z tym Lukrem. Dużo o tej książce słyszałam, czytałam również pozytywne opinie i uznałam, że dam szansę polskiej pisarce, tym bardziej takiej, która prowadzi blog i pisze całkiem sensowne rzeczy. Niestety moja niechęć do polskiej literatury pozostaje niezmieniona, a książka Malwiny Pająk utwierdziła mnie w przekonaniu, że trzeba jeszcze dużo czasu, by nasz poziom wyrównał się z tym zagranicznym.
Dwie kobiety i jedno miasto, Warszawa. Cuchnąca, spowita smogiem i mgłą złych wyborów i decyzji. Julka ma 25 lat i robi wszystko, by jakoś wydostać się z zaklętego kręgu spieprzonego dzieciństwa i braku pieniędzy. Bawi się w dilerkę i stara się pozbyć całej kokainy, której ma jednak zbyt dużo.
Anka to kompletne przeciwieństwo; kobieta sukcesu, ale tylko zawodowego, bo jej małżeństwo się sypnęło. Ma sporo wina w lodówce i puste mieszkanie, w którym uświadamia sobie, że mąż chyba jej nie kocha.
Pierwsza myśl, która naszła mnie po przeczytaniu tych ostatnich stron to było nijak. Nie śmiałam się, nie płakałam, nawet nie irytowałam się na główne bohaterki, a w każdej książce ktoś mnie zawsze wkurza. Tutaj odnoszę wrażenie, że książka jest całkowicie i zupełnie wyprana z emocji, choć tak naprawdę miała za zadanie czytelnika przeżyć i wypluć. Niestety, autorka nie podołała zadaniu i te wszystkie szokujące rzeczy kompletnie mnie nie ruszyły. Wbrew zapowiedziom z okładki powieść nie jest odważna ani ekstrawagancka, nad czym bardzo ubolewam, bo pomysł był i tak naprawdę jedyne, co zawiodło to wykonanie.
Mamy dziesiątki wątków, a na koniec żaden z nich nie zostaje rozwiązany. Przemykamy od sceny do sceny, zamieniamy drogie wino na tanie i jedyne, co czytelnik odczuwa w tych momentach to znudzenie. Takich pseudoszokujących książek było już sporo i ta w żadnym wypadku niczym się nie broni.
Bohaterki są nijakie, ale jeśli miałabym wybierać to jednak problemy Anki były bardziej to zniesienia, a raczej ona była po prostu rozgarnięta. Julka to emocjonalna huśtawka, której nie mogłam znieść, bo dziewczyna ewidentnie nie potrafi wziąć się w garść i pokazać, że jest coś warta.
Niestety dla mnie powieść Malwiny Pająk była przereklamowana, a do tego pełno w niej błędów składniowych i językowych, co naprawdę bije po oczach.
Debiut raczej nieudany, ale może jedynie w moich oczach.
_________________________________________________
Chyba wróciłam już na dobre, choć nie będę niczego obiecywała, bo tych gorszych momentów ostatnio jest więcej niż tych lepszych. Trochę humor poprawia mi jesienna pogoda, możliwość wyjęcia z szafy sweterków i płaszczy, ale też brak tego nieznośnego upały, przez który cały dzień mogłam siedzieć pod zimnym prysznicem. Jest dopiero trzeci września, a mi już udało się przeczytać dwie książki, co jest naprawdę dużym sukcesem. Dobrze działają na mnie wszelkie plany i listy, więc mam nadzieję, że ten miesiąc naprawdę będzie owocował w takie małe sukcesy.
Szykuję się kilka większych recenzji, parę mniejszych postów i na pewno zakup regału na książki.
Mam nadzieję, że powrót recenzji na bloga Was zadowolił, nawet jeśli pierwsza jest raczej negatywna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz