13:05

Serialowy zawrót głowy - trochę więcej o tym, co oglądam.

Ostatnio seriale zaczęły odgrywać dosyć dużą rolę w moim życiu, bo oglądam ich naprawdę sporo i są dla mnie rozrywką wtedy, gdy nie mam siły i chęci na zajmowanie się bardziej produktywnymi aspektami mojego życia. Chciałam ogólnie napisać kilka recenzji seriali, które oglądam, bądź oglądałam, lecz na pojedyncze posty będzie tego za mało, więc zbiorowy okazał się jedynym rozwiązaniem w tym wypadku.
Seriale oglądam bardzo zróżnicowane, mało mam zakończonych produkcji, a z niektórymi jestem bardzo do tyłu.


1. Teen Wolf: Nastoletni Wilkołak

Minął chyba rok, odkąd ten serial miał swój definitywny koniec i te świetne wrażenia po nim się zatarły, lecz nadal pamiętam, jak przez pierwsze pięć sezonów byłam zżyta z bohaterami, kibicowałam im i przeżywałam wszystko, co tam się działo. Naprawdę fajnie przedstawiono w nim zmiany, jakie zachodziły w bohaterach od pierwszego odcinka, po każdy kolejny. Chociażby taka Lydia, która początkowo była tylko ładną dziewczyną, trochę złośliwą. Pasowałoby do niej określenie rich bitch, a potem BUM. I mamy banshee, cholernie inteligentną i wrażliwą. Ogólną ocenę serialu psuje sezon 6 i to, jak beznadziejne i nudne były te odcinki w porównaniu do poprzednich. Oni mogli zrobić to lepiej, a hitem i tak jest to, jak laska z TT rozwiązała tajemnicę imienia Stilesa. Nie wiem, kto wpadł na Mieczysława, ale gratuluję...
Ogólnie serial mogę polecić, ale tylko pięć sezonów, bo ten szósty bardzo mnie zawiódł, a ostatni odcinek i ostatnia scena to już w ogóle shit, jakich mało.


2. Buffy: Postrach wampirów 

Pierwszy serial o wampirach, te Pamiętniki i Zmierzchy to się chowają. A tak serio, to mam przeogromny sentyment do tego serialu, tych aktorów i historii, które się dzieją. Oglądałam to jak byłam naprawdę mała i pewnie nie wszystkie odcinki, ale niedawno znowu wróciłam do Buffy i tak zadowolona ze spędzonego czasu nie byłam dawno. Wiem, że na internecie jakość odcinków czasami siada, ale mi to niezbyt przeszkadza i zwracam uwagę raczej ni inne aspekty. Bardziej przemawiają do mnie brzydkie wampiry niż takie, które skrzą się w słońcu lub piją zwierzęcą krew. Myślę, że wiele osób ten serial pamięta i tak mocno polecać go nie trzeba, ale jeśli macie wolne minutki przez cały dzień to na rozluźnienie jest idealny.


3. Fear the Walking Dead

Seriale o zombie próbowałam już oglądać jako czternastolatka, ale po kilku minutach odcinka The Walking Dead sobie odpuściłam, bo zwyczajnie się bałam. W tym roku było trochę lepiej, ale i tak niektóre odcinki nieźle zszarpały mi nerwy. Ta produkcja różni się od swojej matki tym, że przedstawia nam początki epidemii i tego, jak ludzie radzili sobie podczas pierwszych zachorowań, co robili i kim byli, nim to wszystko się zaczęło. Trochę reżyserom nie wyszło, z tego względu, że nadal nie wiadomo, co jest przyczyną epidemii i dlaczego wybuchła, ale sam rozwój bohaterów bardzo mi się podoba. Efekty specjalne robią wrażenie, tak samo jak częstotliwość z jaką giną postacie lub przemieniają się w zombie. Osoby o słabych nerwach raczej nie będą zachwycone, fani mocnych wrażeń mogą się czuć trochę zawiedzeni, bo to nie jest, aż tak przerażającego, jak teoretycznie być powinno. Oglądać się jednak da i dla fanów chodzących trupów bardzo polecam.


4. Riverdale 

Najtrudniejszy serial do ocenienia, a to wszystko przez to, że wrażenia zmieniają się z odcinka na odcinek. Pierwsze dwa sezony umiarkowanie dobre, z lepszymi i gorszymi momentami, ale względnie wyważone. Przychodzi trzeci sezon i dosłownie nie mam pojęcia, co sądzić. Ogólnie odcinek z odcinkiem mało się trzymają kupy, wszystko jest tak jakoś rozbabrane i nierzeczywiste, ALE jest napięcie i oczekiwanie na wszystkie odpowiedzi i wyjaśnienia. Pytania się mnożą, widz nie ma spokoju i czeka na każdy kolejny odcinek naprawdę niecierpliwie. Kim jest Król Gargulców? Czy Varchie się zejdzie? Kevin znajdzie sobie chłopca?
Same pytania, zero odpowiedzi. Może nie na tyle, by spędzić kilka nocy bezsennie, jednak się broni trzeci sezon, a o to chyba chodziło wszystkim. Smaczki to oczywiście również życie prywatne aktorów Riverdale, które również jest całkiem ciekawe.


5. Sabrina 

Ten serial jest ciekawy. Mroczny klimacik, powrót do czasów dzieciństwa, diaboliczna szkoła i to tego lekki trójkącik, który nam się w serialu pojawił sprawiają, że pierwszy sezon obejrzałam naprawdę szybko. Szkoda tylko, że główna bohaterka zaczyna mieć jakiś charakter i wnętrze dopiero w dwóch ostatnich odcinkach, bo tak to jest jakąś głupiutką panienką, która żyje sobie w jakiś wyidealizowanym świecie, gdzie wszystko jej wolno i nic jej nie obchodzi oprócz czubka własnego nosa. Gdyby ci aktorzy byli bardziej charyzmatyczni, tak jak drugoplanowi, na przykład Ambrose, serial zgarnąłby 10/10, a tak to ma ledwo pięć i to trochę naciągnięte. Czekam na drugi sezon i liczę, że jakoś fajnie się rozwinie, a wręcz mam taką nadzieję. Netflix, nie zepsuj tego.
Trochę magii mamy, fajna oprawa i są nawet takie wręcz idealne momenty, więc warto się zapoznać, ale jeśli komuś się nie spodoba, to nie ciągnąć na siłę, bo jednak wspomnienie o tej starszej Sabrinie też jest fajne.


6. Stranger Things 

Trochę nie wiem, co myśleć, bo pierwszy sezon był naprawdę bardzo dobry. Chyba nie mam nic, do czego mogłabym się przyczepić, a to już o czymś świadczy. Przychodzi jednak czas na sezon drugi, pierwsze kilka odcinków i mam takie Ale to nudne. Prawie nic się nie dzieje, mamy jakieś marne retrospekcje i kilkucentymetrowego potworka, którego karmi się czekoladą. Jest Billy, a on to crush, ale te kilka sekund z nim w odcinku nie ratuje niczego. Zatrzymałam się w połowie i naprawdę nie mam pojęcia, czy mam ochotę iść dalej. Wiem, że niedługo będzie trzeci sezon, ale nie wiem, co oni mogą jeszcze wymyślić żeby zaciekawić.
Moim zdaniem mogli zostawić to w pierwszym sezonie z takim zakończeniem, jakie było, a nie kombinować na siłę, bo im nie wyszło.


Mam nadzieję, że taki format posta spodobał się wam, bo ja chyba z serialami zostanę przy takich krótkich recenzjach. Możliwe, że wstawię taką pełną recenzję jakiegoś serialu, ale to będzie musiało być coś naprawdę mocnego żebym się na to zdecydowała. Na razie sześć seriali, potem może ogarnę coś więcej, ale jak na razie kończę. Liczę na komentarze z waszymi ulubionymi lub tymi znienawidzonymi serialami. Może macie inne zdanie niż ja. Podzielcie się nim.

1 komentarz:

  1. Też mam ogromny problem, co sądzić o "Riverdale". Mam wrażenie, że twórcy za bardzo popłynęli w tym sezonie

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger