10:55

Świat płonie przed naszymi oczami - "Ameryka w ogniu" Omar El Akkad

Ameryka w ogniu 

Cykl: -

Autor: Omar El Akkad 

Wydawnictwo: W.A.B.

Strony: 463 strony 

Tytuł oryginału: American War 

Rok wydania: 2018 rok 

Poprzednie recenzje: - 

Mawiał, że jedynymi pewnymi zawodami są te związane z krwią: chirurg, żołnierz, rzeźnik. Dodawał, że rozmaite branże powstają i upadają, ale tak długo, jak na ziemi żył będzie chociaż jeden człowiek, nigdy nie skończy się zapotrzebowanie na specjalistę od krwawej profesji. I chyba miał rację.

Jak przestanę oglądać książkowe kanały na yt to może nadrobię książki, które mam na swojej liście. Jak na razie, czytam nowe i często też to, co wpadnie mi w ręce bez żadnego planu. 

Ameryka w ogniu opowiada o drugiej wojnie secesyjnej, która wybucha w Stanach Zjednoczonych w 2074 roku. Książka nie jest jednak relacją z bitw i walk, lecz opowieścią o rodzinie z Luizjany, która zmuszona jest uciekać przed linią frontu. Historia opowiadana jest z perspektywy sześcioletniej Sarat, która jako niewinne dziecko początkowo nie rozumie tego, co się dzieje, jednak z każdym kolejnym rokiem i wydarzeniem ta niewinność zostaje zamieniona na wiedzę i chęć walki z wrogiem. 

Każde przedstawienie przyszłości to niebezpieczna rzecz dla czytelnika, bo zmusza go do zastanowienia się, czy tak naprawdę nie jesteśmy bliscy tego końca i jak bardzo powieść wiąże się z rzeczywistością, którą mamy teraz. 
Mnie również to nie ominęło i to jeden z największych plusów tej książki. Ona wymusza refleksję, ponieważ wydarzenia w niej przedstawione nie są dalekie od tego, co dzieje się teraz. Na świecie trwają wojny, ludzie umierają z braku wody i jedzenia, a taką bardzo drastyczną różnicą są kraje, w których żyje się spokojnie i w dostatku. 

Omar El Akkad to były korespondent wojenny i jestem w stanie sobie wyobrazić, że to, co opisał w tej historii, widział na własne oczy. Dopiero po zakończeniu książki jestem w stanie docenić cały jej kunszt, a wszystko przez zakończenie. Wojna to naprawdę obrzydliwa i paskudna sprawa, która nigdy nie powinna być wyjściem z sytuacji, ale tak naprawdę rzadko kiedy mówi się o wpływie wojny na pojedynczą jednostkę, którą tutaj jest Sarat, jej brat, matka i siostra, ale też inni uchodźcy i mieszkańcy obozu. 

Towarzyszymy Sarat przez pół jej życia i widzimy, że ona nie jest do końca dobrą osobą, ale też nie możemy pokazać palcem i powiedzieć zasłużyła sobie na wszystko, co ją spotkało. Nie chcę też mówić, że wojna była całkowicie winna, ale chyba to właśnie największe piętno głównej bohaterki. Współczuje jej z całego serca i nie potrafię sobie wyobrazić, co musiała czuć widząc te wszystkie straszne czyny popełnione prawie na jej oczach. 
Dobra kreacja bohaterów, niezależnie od tego czy gościł on przez całą książkę czy jedynie przez kilka zdań. Widzimy różne oblicza i podejścia do wojny; niektórzy próbowali zachować namiastkę normalności w obozie, a inni całkowicie poddawali się strachowi i smutkowi. 

Dla mnie książka jest dobra warsztatowo i pod względem stylu autora, ale całkowicie łamie serce, jeśli chodzi o samą historię i jej przedstawienie. Wpływ na kolejnych ludzi, na pokolenia to coś naprawdę strasznego. Bardzo polecam, ale nie spodziewajcie się typowej, klasycznej dystopii z dobrem i złem oddzielonym równą kreską, bo to nie to chciał uwzględnić autor i bardzo go za to szanuję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger