13:41

Miłość w chmurach - "Turbulencja" Whitney G.

Turbulencja 

Cykl: Turbulence (tom 1) 

Autor: Whitney G. 

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece 

Strony: 478 stron 

Tytuł oryginału: Turbulence 

Rok wydania: 2017 rok 

Poprzednie recenzje: - 

- Jeśli przytrafi się panu coś złego, do kogo mamy zadzwonić w pierwszej kolejności?
- Do zakładu pogrzebowego.

Ostatnio nie miałam specjalnej ochoty na czytanie. Nawał obowiązków i różnych spraw sprawił, że raczej skupiałam się na odsypianiu straconych godzin, niż poświęcałam czas dla książek. Ten stan rzeczy utrzymuje się już któryś tydzień z kolei, ale staram się walczyć. I nawet dobrze mi to wychodzi. 

Romanse i erotyki przez pewien czas były na mojej czarnej liście; przeczytałam tak wiele złych pozycji w tych kategoriach, że wolałam wystrzegać się kolejnych rozczarowań, a czas poświęcać ambitniejszej lekturze. Ostatnio jednak w żadnym wypadku nie miałam ochoty na ambitne dzieła, a o Turbulencji słyszałam tyle opinii, ile ludzi i uznałam, że sama zweryfikuje te informacje. 

Pilot po przejściach, zmęczony życiem człowiek, rozwodnik korzystający z własnej aparycji w każdym mieście, w jakim ma kilka wolnych godzin. 
Młoda kobieta, skrzywdzona przez życie i ludzi, podejmuje pracę jako stewardessa.
W taki sposób ich ścieżki ulegają splątaniu na dłuższą chwilę. Jeśli los pozwoli, może na całe życie? 

Już od samego opisu z tyłu książki mocno cuchnie schematami i niemałym rozczarowaniem. Nie mówię, że to zła książka, bo (niestety) czytałam gorsze w swoim życiu, ale autorka, niektórzy recenzenci naprawdę obiecywali bardzo dużo względem tej powieści, a już pierwsze strony mocno sprowadziły mnie na ziemię. 

Klimat książki miał duży potencjał, jeśli weźmiemy pod uwagę samoloty, lotniska, podróże i inne, ale sama pisarka dała nam tylko trochę scen łóżkowych w pokojach hotelowych lub innych miejscach, okazjonalne kłótnie bohaterów (spokojnie, ona zawsze wraca) i przebłyski trójwymiarowości i głębi psychiki, która i tak później zamykała się na zostałem skrzywdzony, więc krzywdzę innych. 
Do tego bardzo przeszkadzały mi absurdy związane z lotnictwem. Sama jakoś nie jestem asem w tej dziedzinie, samoloty zupełnie mnie nie interesują, ale nawet ja wyłapałam te brzydkie minusy, który naprawdę psują całość powieści. 
Pilot wychodzący z kokpitu i uprawiający seks w toalecie - absurd nad absurdami, tym bardziej, że Jake zostawił sterowanie komuś, kto był całkowicie zielony i nieprzygotowany na różne wypadki. Takie zachowanie dyskwalifikuje nawet najlepszego pilota. Takich rzeczy zwyczajnie nikt, by nie zrobił. 
Lądowanie, wodowanie na oceanie. I to nie jest tak, że oni wylądowali blisko lądu, wyspy. Gdzieś tam, w szczerym polu, bez szans na ratunek. Przeżyli prawie wszyscy. Mnie to bardzo rozbawiło. 

Autorka mocno też nadużywała niektórych wyrazów, co podczas dalszego czytania było mocno niesmaczne i psuło wrażenie. Ogólnie książkę czytało się bardzo szybko, ale wyjątkowo dużo razy musiałam się powstrzymywać od rytualnego spalenia tej powieści. 

Największym minusem są bohaterowie, których nie odróżnia zupełnie nic od schematu, którym najczęściej posługują się pisarki erotyków, romansów. On musi być skrzywdzony. Ona oczywiście też, ale nie w takim stopniu. Ranią siebie nawzajem, ale wracają. Ciągle, nieważne, co się dzieje. 
Męczący do bólu, Jake był zwyczajnie chamski i prostacki, a nie tajemniczy. Tutaj jest bardzo wyraźnie ukazane przedmiotowe traktowanie wszystkich kobiet, jak leci. Jakby nie można było napisać erotyka, gdzie dwójka bohaterów szanuje się nawzajem i przy okazji nie krzywdzi tabunu ludzi. 

Pomimo ciekawego stylu, te wszystkie minusy jednak bardzo przeważają na tą złą opinię. Książka Whitney G. jest pełna schematów, nudna i granic przewidywalna. Zdarzają się dobre erotyki, ale ten do nich na pewno nie należy. I nie piszę tego złośliwie. 

1 komentarz:

  1. Wielka szkoda, że książka okazała się słaba. Po okładce i wstępnym opisie byla bardzo zachęcająca :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger