13:08

Jestem Ania - recenzja serialu "Annia, nie Anna"

Ania, nie Anna 

Twórca: Moira Walley-Beckett 

Gatunek: dramat

Czas trwania: 1 godz. (odcinek) 

Premiera: 2017 rok 

Tytuł oryginalny: Anne 


Ania z Zielonego Wzgórza to książka, która jest ze mną od najmłodszych lat. Czytałam ją kilkanaście razy, przeczytałam również inne części z serii i te dodatki, które opowiadają już historię dzieci naszej rudowłosej bohaterki. Serial, filmy na podstawie książek nie są mi obce i podejrzewam, że obejrzałam ich sporo w swoim krótkim życiu. Nie wszystkie mi się podobały, więc do produkcji Netflixa podeszłam z bardzo wielkim dystansem, który wziął się z tego, że pierwowzór uważam za genialny i nic mu nie dorównuje. Tak jest i w tym przypadku, ale Ania, nie Anna ukazuje nam klasyk w całkowicie nowym wydaniu, które jest naprawdę interesujące. 

Ania to sierota, wychowanka domu dziecka, która przez ludzką pomyłkę pojawia się na Zielonym Wzgórzu i zostaje przygarnięta przez rodzeństwo, Marylę i Mateusza, którzy nigdy nie dochowali się własnych dzieci. 
Rudowłosa dziewczynka jest bardzo marzycielską i ciepłą osobą, może nie ideałem, ale takim dzieckiem, które w najbardziej w życiu chce ciepła domowego ogniska i rodziny, którą mogłaby kochać. Ma również wiele ciekawych pomysłów, spostrzeżeń i domysłów, którymi dzieli się z innymi. 

Serial jest bardzo urokliwy i to najlepsze słowo, które go opisuje. Oczywiście, jeśli ktoś liczyłam na perfekcyjne odzwierciedlenie oryginału, to może poczuć się zawiedziony, ale osobiście uważam, że produkcja dzięki nowym pomysłom zyskała naprawdę wiele.
Serial porusza różne tematy, czasami ciężkie lub kontrowersyjne; homoseksualizm, akceptacja siebie, różnice rasowe, feminizm to tylko niektóre wątki poruszane w nowej Ani. Jestem świadoma tego, że nie każdemu się to spodoba, ale ja jestem zachwycona.

Widzimy też przemianę głównej bohaterki, która na pewno jest bardzo skrzywdzonym dzieckiem, ale po pewnym czasie ponownie nabiera zaufania do innych i do siebie, co dla mnie jest bardzo wzruszające. Tak samo zresztą jak relacje pomiędzy Anią, Marylą i Mateuszem. Nie są standardową rodziną, ale starają się jak mogą, cała trójka.
Maryla jest odrobinę szorstka, ale to jak jej miłość do dziecka w końcu zostaje przedstawiona, chwyta za serce.

Uważam, że Ania, nie Anna od Netflixa jest naprawdę wspaniałym serialem, cudownie nagranym i poruszającym tematy, które w naszym społeczeństwie nadal są świeże. Łamie stereotypy i porusza serca; to najważniejsze, co może być. 

2 komentarze:

  1. Uwielbiam Anię z Zielonego wzgórza, ale na nową wersję nie miałam ochoty, ale może spróbuję.
    https://pasjanaszymzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż czytałam tylko dwie części z cyklu o Ani (mam zamiar to nadrobić!), to ten serial całkowicie mnie urzekł swoim podejściem do tematu. Jestem aktualnie na początku drugiego sezonu, dawkuję go sobie bardzo powoli, ale bardzo mi się podoba ♥
    Pozdrawiam!
    ogrodliteracki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger