16:11

Jak bronić kogoś, kogo wina wydaje się być oczywista? - recenzja "Zaginięcia" Remigiusza Mroza

Zaginięcie 

Cykl: Joanna Chyłka (tom 2) 

Autor: Remigiusz Mróz


Strony: 509 stron 

Tytuł oryginału: Zaginięcie 

Rok wydania: 2015 rok 



- On coś ma - dodał Kordian.
- Owszem, ma. Przejebane.

W końcu nadszedł ten czasy, gdy drugi tom Chyłki zagościł na mojej półce, a ja mogłam znów wrócić do sali sądowej, na której królowała bezwzględna prawniczka i stawiający pierwsze kroki w prawniczym świecie aplikant. Trochę bałam się, że kontynuacja nie dorówna tak dobremu początkowi, jaki zafundował nam Mróz. Szybko jednak okazało się, że i tym razem pisarz pokazuje swoje najlepsze strony i sprawia, że czytelnik nie może oderwać się od powieści nawet na moment. 

Nocny telefon nie napawa Chyłkę optymizmem. Znajoma adwokatki z dawnych lat, z którą kobieta nigdy nie miała dobrych kontaktów, dzwoni w bardzo nietypowej sprawie. Z domku letniskowego, gdzie Angelika Szlezyngier spędzała czas ze swoim mężem i dzieckiem, znika jej kilkuletnia córka. Alarm pozostał przez całą noc włączony, nie ma śladów włamania i jakiejkolwiek obecności innego człowieka wokół domu; podejrzanymi zostają więc rodzice, którzy rozpaczliwie kłamią lub naprawdę nie mają pojęcia, co stało się z Nikolą. Joanna Chyłka zgarnia swojego aplikanta i protegowanego, Zordona i oboje wyruszają do Sajenka, małej miejscowości obok Augustowa, gdzie rozgrywa się cały dramat. Jak bronić kogoś, kogo wina jest oczywista? 

Jeśli chcesz sensacji, idziesz do dziennikarza- dodała Joanna.- Chcesz skazania, idziesz do prokuratora. Chcesz obrony, idziesz do mnie.

Ta powieść to emocjonalna kolejka górska, gdzie autor wodzi czytelnika za nos, zmienia bieg wydarzeń i odgrywa karty, które rzucają nowe światło na całą historię. Pomimo tego, że oglądałam już serial i wiedziałam, jak zakończy się książka, to również dałam się porwać wybiegom autora i w końcu sama nie byłam pewna, kto jest winny i co stało się z porwaną dziewczynką. 
Jest kilka schematów, które Remigiusz Mróz stosował w pierwszej części i one wracają w kontynuacji, ale są to raczej zabiegi, które mają na celu wciągnięcie czytelnika w skandal, który stopniowo rośnie wokół Szlezyngierów. Zordon ponownie daje się wciągnąć w półświatek, historia zostaje splamiona krwią, a młody prawnik traci swój idealizm, choć nie w całości. Podoba mi się prawna część, te momenty, w których jesteśmy na sali sądowej i obserwujemy zmagania Chyłki, która mąci, jątrzy i formuje fakty tak, by jej klienci zyskali wolność. Kordian jest bardziej świadomy tego prawniczego świata i jego reguł, przez co nabiera pewność i bierze przykład ze swojej patronki, ale też nie traci swojego chłopięcego uroku. 

Każdy klient- nawet ten niewinny jak ocet- odczuwał przymus, by przekonać obrońcę o swojej niewinności. Było to bzdurne podejście, ale z jakiegoś powodu kultywowane na całym świecie. Dopiero doświadczeni recydywiści podchodzili do sprawy szczerze. Zdarzali się też oczywiście tacy jak Awit. Stawiali ultimatum, licząc na to, że jeśli ich prawnik uzna ich za niewinnych, zostaną rozgrzeszeni.

Powieść czyta się wyjątkowo szybko i nie ma mowy o żadnym dawkowaniu sobie tej przyjemności. Lekturę pochłonęłam w niecałe dwa dni i już wiem, że będę musiała zaopatrzyć się w kolejne tomy Chyłki. Myślę, że dorobek literacki Mroza mogę polecać bez żadnych wyrzutów sumienia, że piszę o czymś, czego nie jestem pewna. Zjawiskowa, pełna napięcia i akcji z mocnymi i twardymi bohaterami, którzy na sali sądowej walczą jak lwy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger