12:47

Podsumowanie stycznia 2020 roku

Pierwszy miesiąc nowego roku dobiegł końca i nawet jeśli nie jestem z niego w pełni zadowolona, to staram się o tym nie myśleć. Obejrzałam kilka niezłych filmów i przeczytałam dwie książki, gdzie jedna to powtórka.




Przeczytane książki:


2. Siły ciemności Nora Roberts - 439 stron 

Nie są to może lektury największych lotów, ale bawiłam się przy nich całkiem nieźle. Fałszywy pocałunek mnie zaskoczył i więcej możecie przeczytać w recenzji, która pojawiła się na blogu. Za to powrót do twórczości Nory Roberts zawsze jest pozytywny i bardzo rzadko zdarza się, że narzekam na którąś z jej książek. 

Obejrzane filmy i seriale: 

1. Avengers: koniec gry 

Więc to jest powtórka najlepszego filmu, który obejrzałam w 2019 roku. Nadal wzbudza we mnie wiele emocji i jest pożegnaniem z pewną częścią Marvela, która już do nas niestety nie wróci.
Thanos wygrał i sprawił, że prawie połowa ludzi na Ziemi przestała istnieć. Ci, którzy zostali nie mogą pogodzić sobie ze stratą bliskich i walczą na wszelkie możliwe sposoby. Dzięki przypadkowi zyskują możliwość odwrócenia biegu wydarzeń, ale by to osiągnąć, będą musieli poświęcić swoje całe dotychczasowe życie.
Byłam na premierze i nie płakałam tak bardzo, jak za pierwszym razem. Jestem zachwycona tym filmem i wszystkimi poszczególnymi elementami. Wiadomo, przyczepić można się zawsze i do wszystkiego, ale tutaj definitywnie skupiałam się na historii Avengersów i tego, jak została pokazana. Film złamał mi serce i pewnie będzie to robił za każdym razem, jak do niego wrócę.

2. The Meg 

Ostatnio naszła mnie ochota na trochę przerażające filmy o ogromnych i niesamowicie niebezpiecznych istotach, o których jest całkiem sporo produkcji. Zaczęło się na Godzilli i wielkich małpach, a teraz możemy obejrzeć prawie każde zwierzę w jego niebezpiecznej i groźnej formie.
Grupa biologów morskich jest na nowoczesnej stacji badawczej, którą finansuje milioner. Ich badania mają na celu sprawdzenie, czy dno morza jest naprawdę dnem i czy pod nim nie został ukryty inny, nieznany świat. Jak można się domyślić, naukowcy odkrywają nowy poziom, a wraz z misją ratunkową, która ma na celu pomoc dla zagrożonej załogi wysłanej w głębię, zostaje uwolniony wielki i przerażający rekin, którego rozmiary przechodzą wszelkie ludzkie pojęcie.
W roli głównego zabijaki i takiego trochę bohatera Jason Statham, którego ja uwielbiam w każdej produkcji, w której zagra. To mój ulubiony aktor kina akcji i nawet jeśli sama fabuła jest słaba, to jego widok wynagradza wszelkie niedociągnięcia. Tak było i tym razem, a sporo musiał uratować, bo do kultowych Szczęk temu filmowi wiele brakuje. Zabawa w kotka i myszkę trochę nieudana, brak napięcia i grozy, oraz słabe dialogi naprawdę nie zachęcają do zatopienia się w seansie.

3. Bajecznie bogaci Azjaci 

Film, o którym bardzo dużo słyszała się tuż po premierze w kinach, a potem raczej cisza. Komedia, ale niestety mało zabawna i głupia, bo dziury fabularne w tym filmie są większe niż te w warstwie ozonowej.
Rachel Chu jest pochodzącą z Nowego Yorku młodą panią profesor, która zgadza się na wyjazd ze swoim długoletnim chłopakiem do Singapuru na ślub jego najlepszego przyjaciela. Nick Young jednak pomija kilka istotnych informacji ze swojego życia, a jedną z nich jest to, że posiada ogromny majątek i jest niewyobrażalnie bogaty. tutaj zaczynają się schody, a pojawiają całkiem logiczne pytania.
Dlaczego Rachel nie rozpoznaje Nicka? Nie korzysta z internetu, nie czyta wiadomości w sieci? Mało logiczne jest to, że główna bohaterka pominęła wszystkie informacje na jego temat i niczego się nie domyśla. Później jej rozumowanie jest również bardzo słabe, bo godzi się na obelgi ze strony matki swojego chłopaka, znosi dla niego naprawdę wiele świństw.
Film był przyjemny, ale brak w nim było podstawowej logiki, jakby te bogactwo przysłoniło wszystko inne.

4.  Hotel Transylwania 

Bardzo lubię bajki i pomimo swojego wieku do tych ulubionych wracam dosyć często. Hotel Transylwania to właśnie jedna z tych produkcji, które mi się nie nudzą, a najlepsze jest to, że kontynuacja jest równie dobra, jak pierwsza części.

5.  Bright 

Chciałam już dawno obejrzeć ten film, bo bardzo lubię fantastykę, a trailer mnie zaciekawił, ale gdy przyszło, co do czego, to się rozczarowałam.
Historia jest bardzo nudna i oklepana, a do tego rozwleczona i bezsensowna. Niestety, Netflix rzadko robi dobre filmy, a to nie jest odstępstwo od tej reguły.

6. Ciche miejsce 

Ciche miejsce to film, który opowiada o życiu amerykańskiej rodziny w świecie przejętym przez groźne monstra. Potwory reagują na najmniejszy dźwięk i nie sposób ich zatrzymać, gdy namierzą już swój cel. Abbotowie są nielicznymi, którym udaje się żyć w nowym świecie, a wszystko dzięki temu, że ich córka nie słyszy.
To horror, a ja niezbyt za nimi przepadam. Kojarzą mi się z mnóstwem krwi, flakami na wierzchu i mnóstwem obrzydliwych rzeczy, ale takie dystopijne klimaty są przeze mnie lubiane w wersji książkowej, więc tej filmowej również postanowiłam dać szansę. Film jest bardzo fajny, co wzbudziło moje zdziwienie, ale ma niewiele z horroru, choć takie typowy motywy w nim mamy. Pole kukurydzy, wielkie monstra, stara farma i straszna piwnica - wszystko jest, ale oprócz pierwszej sceny nic więcej mnie nie przestraszyło. Mimo wszystko dałam dość wysoką notę, bo sama fabuła i sposób przedstawienia postaci są całkiem dobre. Nie wiem, czy dwójka jest potrzebna, a po zwiastunie podejrzewam, że dwójka będzie w trochę innym tonie, ale już dzisiaj wiem, że pójdę na nią do kina.
 
7. Alicja w Krainie Czarów

 Ten film kiedyś oglądałam, ale uznałam, że przed seansem drugiej części warto przypomnieć sobie pierwszą. Jestem zachwycona efektami specjalnymi, doborem aktorów i ich umiejętnościami oraz nowym tchnieniem, które przedstawiło nam tak dobrze znaną historię, która dzięki temu zyskała drugie życie. Mam nadzieję, że więcej klasyków będę mogła obejrzeć w tak magicznej odsłonie jak nową Alicję. 

8. Friends

Nigdy nie obejrzałam tak długiego serialu w tak krótkim czasie. 10 sezonów minęło mi jak chwila i ostatnio nie mogłam uwierzyć, że tak świetny serial jest już za mną. Sześć odmiennych osób i ich przyjaźń, która jest niebywale mocna i trwała to było coś, czego potrzebowałam w swoim życiu. Polecam każdemu, bo odcinki to takie małe tabletki szczęścia, które zawsze poprawią nam humor. Żałuję, że to już wszystko, ale na pewno do poszczególnych odcinków będę wracała z radością. 

9. After 

Ekranizacji książki, która swój początek miała na wattpadzie. Ogólnie to ja nie przepadam za tą książką, ale ma w sobie coś, co sprawia, że nie mogę się jej pozbyć ze swojej biblioteczki. Film jest okropnie słaby, okrojony do granic możliwości i bezsensowny, ale aktor, który wcielił się w Hardina... Dobrze się na niego patrzy i to mi wystarczyło, żeby obejrzeć to po raz drugi. 

Jak widać, więcej oglądałam niż czytałam i będę starała się to zmienić w lutym, choć oglądanie seriali jest łatwiejsze. Już zaczęłam czytać Wonder Women Leigh Bardugo, więc miesiąc zaczynam całkiem dobrze, a potem się zobaczy, co będzie dalej. 

 Opublikowane posty: 






Ogólnie udało mi się opublikować 6 postów i jestem z tej liczby zadowolona. Podobną liczbą planuję na luty i myślę, że tyle będę publikować każdego miesiąca. Mam nadzieję, że post przypadł Wam do gustu. Z chęcią poczytam, co u Was się działo w styczniu. Zostawicie w komentarzach linki do swoich podsumowań. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger