08:31

Recenzja "Gusa" Kim Holden

Gus

Cykl: Promyczek (tom 2) 

Autor: Kim Holden

Wydawnictwo: Filia

Strony: 500 stron

Tytuł oryginału: Gus 

Rok wydania: 2016 

Poprzednie recenzje: Promyczek Kim Holden

Każdy dzień to okazja, by tworzyć legendę. Kluczem jest włożony w to wysiłek.

Zdarza się, całkiem często, że zakochuje się w jakimś autorze z powodu jego pierwszej książki, potem podchodzę do kolejnej i... Już tak pięknie nie jest. O dziwo, właśnie to stało się z Kim Holden i Gusem, który na mojej półce stał od kilkunastu miesięcy i nigdy nie było chwili bym mogła na spokojnie zabrać się za tą historię. 

Tytułowy Gus to przyjaciel Kate, którą poznaliśmy w Promyczku; dziewczyna odchodząc, pozostawiła w życiu bliskich jej ludzi, ogromną pustką, którą młody muzyk próbuje zapełnić alkoholem, narkotykami i po części trasą koncertową, na którą w moim przeświadczeniu nie był gotowy. 
Scout za to jest dziewczyną, która przez pierwsze rozdziały żyje gdzieś obok chłopaka, ale na tyle blisko, że poznaje jego zwyczaje oraz smutki, samej mając ich pod dostatkiem. Dziewczyna jest taką dobrą duszą, która w życiu potrzebuje pomocy i dostają ją od całkiem obcych ludzi, sprawiając, że moja wiara w ten świat zostaje choć trochę przywrócona. 

I pomimo tego, że historia była piękna, boleśnie prawdziwa i łamiąca ludzkie serca, to ja tego prawie nie odczułam. Wszystko toczyło się takim torem, że od początku wiedziałam, czym autorka uraczy nas na końcu, a to mi się w ogóle nie podobało. Nie było tego rąbka wyczekiwania i niepewności, bo wszystko podane jest nam na tacy i wątpię, że inne zakończenie miałoby miejsce. 
Do tego powtórzenia i te kiwanie głową, które pojawiało się co kilka stron, strasznie mnie irytowało. 
Kim Holden również nie do końca wykorzystała potencjał wątków pobocznych, jak na przykład sprawa Michaela, która została porzucona w połowie, a z tego jednego spotkania miałam wrażenie, że to prawdziwy psychopata i tak łatwo nie odpuści. No cóż, to też niezbyt mi się podobało, bo liczyłam na większe rozwinięcie akcji, a tego mi brakowało. 

Bohaterowie też nie byli tak dobrze wykreowani, jak w Promyczku. Gus mnie irytował, trochę drażnił tym swoim podejściem do życia i jego przemijania, a wiedział, że nie warto go marnować w taki sposób, w jaki on to robił. 
Scout za to była wykreowana trochę za bardzo na obrończynię całego świata i taką pokrzywdzoną istotkę, co też nie było dobre. Jej postawa, zachowania... Czy tylko ja nie wyobrażam sobie, by zamieszkać u obcych ludzi i jeszcze ściągnąć sobie dzieciaka na głowę? To do mnie w ogóle nie przemówiło. 

Plusem, naprawdę wielkim, jest to, że Gusa czytało się bardzo szybko i oprócz tych paru zgrzytów, tak naprawdę do bardzo przyjemna książka, choć spodziewałam się morza chusteczek, łez i rozdartego serca i tego mi brakowało. 

Nie znaczy też, że rezygnuję z Kim Holden i jej książek, ale będę podchodziła do nich z mniejszymi oczekiwaniami, z takim dystansem do jej twórczości, jednak mimo wszystko liczę na to, że kolejne jej powieści znów zrobią ze mną to samo, co jej pierwsza książka. 

1 komentarz:

  1. Ja oprócz Promyczka, Gusa i Franco czytałam jeszcze "O wiele więcej" i byłą to całkiem przyjemna książka ale tak na poziomie Gusa właśnie - bez rewelacji. Mnie osobiście "Promyczek" w sobie nie rozkochał, książka mi się podobała ale wszystko było do przewidzenia ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger