12:00

"Kochanka księcia" Geneva Lee

Kochanka księcia 

Cykl: Royals (tom 1)

Autor: Geneva Lee

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece 

Strony: 499 stron

Tytuł oryginału: Commande Me 

Rok wydania: 2018 

Poprzednia recenzja: - 

Po co czekać, aż słońce samo wyjdzie zza chmur, skoro możesz zapalić światło?

Na pierwszy tom serii Royals czekałam z wielką niecierpliwością, a wszystko przez wiele obiecujące recenzje i zapowiedzi, które zapewniały nas, że dostaniemy pełną emocji powieść erotyczną, w której nie została przekroczona granica dobrego smaku. 
Skorzystałam więc z pogotowania oferowanego przez Tanią Książkę i już w marcu miałam swój egzemplarz. Kilka dni później go skończyłam i... W tej książce wszystko poszło nie tak. 

Clara Bishop to świeżo upieczona studentka, która mimo pochodzenia z bogatej rodziny nie wpasowuje się w towarzystwo zamożnych Brytyjczyków. Do tego jest raczej nieśmiała i skupiona przede wszystkim na swojej karierze i bliskiej przyjaciółce, jednak jej plany ulegają zmianie, gdy poznaje Alexandra, charyzmatycznego następce brytyjskiego tronu! 

Kochanka księcia to Pięćdziesiąt twarzy Greya przerobione na bardziej arystokratyczny klimat. Mamy tutaj "układ", w który wplątuje się dwójka bohaterów, a raczej główna bohaterka i potem jej wątpliwości, czy to na pewno dobry pomysł. Przez cały czas czytania książki odniosłam wrażenie, że postacie w niej nie myślą mózgami, a pierwotnymi instynktami, które każą im tylko kopulować i nie baczyć na żadne inne konsekwencje, związane chociażby z wszędobylskimi dziennikarzami czy rodziną królewską, która prawie kopią obecnie rządzącej w Wielkiem Brytanii. Nawet autorka zafundowała nam tajemniczy wypadek ukochanej księżniczki z udziałem paparazzi. 

Clara i Alexander to najbardziej irytująca para z jaką ostatnio się spotkałam, do tego mająca tak schematyczne charaktery, że byłam w stanie przewidzieć jak potoczą się ich dialogi (które utrzymywały poziom dzieci z gimnazjum) oraz cała historia. 
Bardzo mi szkoda czasu spędzonego na wyciąganiu z treści wszystkiego, co najgorsze, ale pomimo tego ciągle miałam nadzieję, że w końcu coś mnie zaskoczy i pani Lee wyciągnie jakiegoś asa z rękawa i zafunduje i chociaż jedną dobrą scenę... Dostałam za to żenujące akapity pełne miłosnych uniesień, w których nie było ani grama uczuć czy emocji, które mógłby odebrać czytelnik. 

Rozumiem, że to erotyk i nie jest to może najbardziej wymagająca lektura, ale oczekiwałam trochę więcej pikanterii czy drugiego dna, bo tutaj mamy tak naprawdę jeden wątek, który jest beznadziejnie poprowadzony. 
Wszystko to sprawia, że jestem załamana poziomem tej książki i zastanawiam się,skąd ocena 6,17 na lubimyczytać, ale też wiem, że komuś mogła się spodobać. Ja tak naprawdę uznałam, że od tej pory dobrego romansu będę szukała u wypróbowanej Nory Roberts, która pisze schematyczne powieści, ale jej bohaterów da się w jakiś sposób lubić. 
____________________________________________________
Skłamałabym , gdybym powiedziała, że pisanie tej recenzji nie sprawiło mi przyjemności; było to w jakimś stopniu oczyszczające. Początkowo planowałam odpuścić sobie recenzowanie Kochanki Księcia ale to nowość i przydałoby się wypowiedzieć na jej temat (może kogoś ustrzec :D). Z drugiej strony, jeśli komuś się podobało, niech da znać, dlaczego. Dobra argumentacja może mi wskazać momenty, które mi umknęły. 





4 komentarze:

  1. Gdzie święcona woda? Gdzie egzorcysta?! Jak coś chociażby w najmniejszym stopniu przypomina "50 twarzy Greya" to ja uciekam gdzie pieprz rośnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, widzę, że książka nie zadawala, więc myślę, że i ja trochę się rozczaruje. Także miałam w planach, ale myślę, że na chwile obecną sobie odpuszczę, może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się ta książka akurat podobała. Odniosłam zupełnie inne wrażenie, co do bohaterów. Dużo schematów jest z Greya, ale napisana jest lepszym językiem i nie jest aż tak pełna seksu. Bohaterowie prawie wcale mnie nie irytowali, czasami tylko dziewczyna miała jakiś zastój umysłowy i dopiero po jakimś czasie coś łapała. Tak to naprawdę dość fajni byli. Może moja odmienna opinia też opiera się na tym, że przygotowałam się na totalny odmóżdzacz, ktory pozwoliłby mi się odprężyć po ostatnich pozycjach - tych "cięższych", a w sumie dostałam coś więcej i mnie to zaskoczyła. Mam nadzieję, że w następnych częsciach autorka odstąpi od schematu Greya (w 1 cześci mi to nie przeszkadzało, bo wtedy jeszcze nie miałam przeczytanych "50 odcieni"). Tak to bardzo przyjemna książka na wieczór.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo, że Grey(nie byłam wtedy jeszcze tak wymagając wobec książek) całkiem mi się podobał to jestem przekonana, że ten tytuł nie przypadnie mi do gustu. Nawet nie będę próbować się z nim męczyć. Wystarczy, że jedna z nas musiała cierpieć przy tej lekturze.
    Pozdrawiam,
    Dominika
    TheBookMyFantasy

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger