14:57

Podsumowanie września 2018 roku

Podsumowanie września 2018 roku 

Wrzesień już za nami. Ostatnie tchnienie lata minęło, z czego nawet się cieszę, bo oczekiwanie na jesień przedłużało się w nieskończoność.
We wrześniu miałam masę spraw na głowie i pomimo tego, że czas na czytanie był, to po całodziennym chodzeniu po mieście, odwiedzaniu lekarzy niezbyt miałam ochotę czytać. Coś tam przeczytałam, jednak książka była prawdziwym grubaskiem, ale ogólnie w porównaniu z wakacjami, wynik jest dość słaby.
Jeśli chodzi o seriale, to nigdy nie nauczę się, że najpierw kończy się zaczęte seriale, a później rozpoczyna nowe. Zapałałam wielką miłością do produkcji, w której spotykają się najwięksi bohaterowie literaccy, jakich pisarze stworzyli.
Nowością na moim blogu jest też większa ilość recenzji filmów i seriali. Uznałam, że te lepsze, bardziej wyraziste będę oceniała na blogu. Chodzi oczywiście o to, by podzielić się z Wami filmami, które mi się podobały lub wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że Filmowy zakątek spodoba się na tyle, że zostanie stałą serią. Mi na pewno materiałów do recenzji nie brakuje, oglądam naprawdę dużo i chcę też pisać o filmach, które w jakiś sposób mnie poruszyły, oglądałam je dawno, a nadal z chęcią do nich wracam. Świat to nie tylko książki i należy o tym pamiętać.

Przeczytane: 

1. Ugly Love Colleen Hoover   4 września 2018 roku - 340 stron 

Naprawdę nie mam pojęcia, co mam napisać o tej książce, bo z całą pewnością jednoznaczna ocena nie jest możliwa. Sam początek jest okropny i tragiczny, a do tego bardzo przewidywalny, oparty jedynie na schematach, które są już każdemu czytelnikowi z dłuższym stażem, dobrze znane. Potem akcja rozkręca się na tyle, że można naprawdę wciągnąć się w książkę, ale ogólną całość ratują rozdziały z perspektywy Milesa, ponieważ tylko one są w pewien sposób interesujące. 
Tate jest bohaterką, którą szczerze znienawidziłam od pierwszych stron. Została wykreowana na postać teoretycznie silną, ale w każdym kolejnym zdaniu jest mdło i nijako, a Tate nagle zamienia się w płaczliwą kobietę, której głównym celem jest czekanie na niedostępnego mężczyznę. 
Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że twórczość Hoover nie zachwyca mnie tak jak kiedyś, a wręcz odstręcza mnie to, co przeczytałam w bardzo ugly książce.

2. Mity Skandynawskie Roger Lancelyn Green  15 września 2018 roku - 270 stron

Czytając skandynawskie mity należy przygotować się na historie pełne przemocy i okrucieństwa, które nie każdemu mogą pasować, co jest w pełni zrozumiałe. Sama zainteresowałam się tym tematem jakoś na początku tego roku, tak naprawdę przez filmy produkcji Marvela, które szczerze uwielbiam. Mity skandynawskie od Greena to moje drugie spotkanie z książką o tej tematyce, ale przez cały czas czytania miałam wrażenie, że czytam po raz drugi tą samą książkę. Tak naprawdę nic nowego w niej nie ma i myślę, że jej lektura jest dla mnie tylko utrwaleniem mitów, które już poznałam. 
Polecam dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z mitami skandynawskimi; napisana bardzo prostym i przystępnym językiem, co jest ogromnym atutem książki.

3. Tajemna historia Donna Tartt  22 września 2018 roku - 608 stron

Cała recenzja zostanie opublikowana 3 października, a teraz mogę powiedzieć, że jestem zachwycona pomysłem, kunsztem autorki i tymi wszystkimi wydarzeniami. Może idealnie nie było, ale ta książka jest właśnie bliska ideału. Myślę, ze to taki must have dla każdego czytelnika.

4. Przez niego zginę K. A. Tucker  27 września 2018 roku - 508 stron

Recenzja książki pojawi się 17 października. Kryminał dość dobry, jak na tą autorkę po jej poprzednich książkach spodziewałam się trochę więcej romansu, ale to był mile spędzony czas z lekturą.

Razem: 1726 stron
Dziennie: 58 stron

Zrecenzowane książki: 

1. Zakon mimów Samantha Shannon  3 września 2018 roku 

2. Endgame Klucz niebios James Frey 6 września 2018 roku 

Inne posty: 

1. Top 5 - najlepsze książki wakacji 2018 roku 

2. Co nas czeka w październiku? 

Zrecenzowane filmy: 

1. Do wszystkich chłopców, których kochałam - filmowy zakątek. 

Obejrzane: 

1. Peaky Blinders - to odkrycie września, po prostu miłość od pierwszej sceny i słowa. Jeśli ktoś lubi gangsterskie klimaty, lata 20 i Londyn, to ten serial jest fenomenalnym strzałem w dziesiątkę. Wszyscy bohaterowie (Grace się nie liczy, Grace to problem) są tak perfekcyjnie wykreowani i zagrani przez aktorów, że każdy odcinek to mała sztuka dla oczu. Mogę zachwycać się tak jeszcze bardzo długo, ale postanowiłam, że zrecenzuje serial w całości pod koniec października, więc wyczekujcie tej recenzji. Będzie dużo zachwytów, pieśni pochwalnych na temat Tommy'ego i Polly, oraz mowa nienawiści w stronę Grace, której nie lubię z wielu powodów. 

2. Wybór Zofii - czasami, po obejrzeniu miliona beznadziejnych produkcji i słabych horrorów, bierze mnie na coś lepszego i ten film z Meryl Streep to właśnie to. To nie jest film z wartką akcją, pościgami i superbohaterami. To obraz walki, strachu i nadziei, która niezależnie od sytuacji, wkrada się w serca każdego z nas. Cały film bardzo mi się podobał, było trochę śmiechu, mało brakowało do łez i przejmująca historia ludzi, którzy ciągle walczą o swoje jutro. Bardzo, bardzo polecam. 

3. Sierra Burges jest przegrywem 

4. Mroczne cienie - wrzesień mogę spokojnie nazwać miesiącem Deppa, a wszystko przez, że obejrzałam z nim sporo filmów, co jest dość dziwne jak na mnie, bo rzadko jestem monotematyczna i skupiam się na jednym aktorze, typie filmu czy książki. Mroczne cienie to naprawdę fajny film, zabawny, z elementami czarnego humoru i bardzo żałuję, że nie obejrzałam go już wcześniej. Trzeba się nastawić na dość przerysowane elementy z fantastyki, takie jak wampiry, wilkołaki czy czarownice, ale całość jest naprawdę dobrze wyważona. Może nie jest to najlepsza rola Deppa, ale on w każdą postać wkłada naprawdę wiele talentu i to widać, nawet w takiej produkcji. 

5. Jeździec bez głowy - cudo, cudo i jeszcze raz cudo. Tak zachwycona, jak podczas oglądania tego filmu, nie byłam jeszcze nigdy. Nie mam pojęcia, co napiszę w recenzji, ale to będzie pieśń pochwalna dla całej historii i aktorów, tam grających. 

6. Swatamy swoich szefów - bardzo lekka komedia, ale trochę za mało zabawna. Miała swoje lepsze momenty, ale było ich naprawdę niewiele. Tak naprawdę, jedna z wielu takich samych produkcji, bardzo przewidywalna. 

7. Opiekunka - szczerze żałuję obejrzenia tego, bo to się nawet nie zalicza do słabych horrorów. Totalny gniot, bez żadnego sensu i składu. Byleby tylko wcisnąć jak najwięcej scen śmierci, Totalnie jestem na nie. Chciałabym wypalić wspomnienie tego kitu nazywanego filmem ze swojego umysłu. 

8. Bezwstydny Mortdecai - całość nawet mi się podobała, ale ogólnie czegoś mi zabrakło. Niesamowita rola Deppa, ale nawet on nie może uratować całej historii. Spodziewałam się trochę lepszej produkcji, ale nie było źle. 

9. Tajemnice lasu 

10. Mgła 

11. American Horror Story - trzy sezony

12. The Rain 

Obejrzałam naprawdę sporo, o niektórych napisałam, inne recenzje dodam w tym i następnym miesiącu. Staram się posty planować z wyprzedzeniem, żeby nie pisać wszystkiego na już i teraz, bo czasami wychodzi tak, że mi się zupełnie nie chce lub nie mam czasu i wtedy zostaję bez publikacji, a chcę tego uniknąć w tym miesiącu. Staram się być w miarę systematyczna.

Z wyzwania 52 książki w 2018 roku mam juz 63 za sobą, czyli jest naprawdę dobrze. Wiem, że są osoby, które czytają dużo więcej, ale ja postanowiłam w tym roku trochę sobie odpuścić, ale też musiałam skupić się na masie innych spraw.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger