10:39

"Sufrażystki" Lucy Ribchester

Sufrażystki 

Cykl: -

Autor: Lucy Ribchester 

Wydawnictwo: Marginesy

Strony: 430 tron

Tytuł oryginału: The Hourglass Factory 

Rok wydania: 2015 rok 

Poprzednie recenzje: - 

Problemu nigdy nie stanowią dewianci, Kiciu. Nie zapominaj o tym. Prawdziwie niebezpieczni są ludzie o zamkniętych umysłach. 

Tematy dotyczące równouprawnienia, walki o prawa kobiet czy w ogóle walki o prawa człowieka zawsze budzą spore kontrowersje i spory. Ja się takich tematów nie bałam nigdy, ale muszę przyznać, że z biegiem lat i z nabytymi doświadczeniami dotyczącymi ludzi, zaczęłam trochę hamować się w różnymi wypowiedziami na kwestie, które większą cześć ludzi drażnią. Nie znaczy to, że zmieniłam swoje poglądy, ale dojrzałam na tyle, by nie rzucać ich innym w twarz. 

Londyn, dokładnie 1912 rok. Zmierzch epoki wiktoriańskiej, przedsionek pierwszej wojny światowej i świadek innej wojny. Kobiety wyszły na ulicę, by walczyć o prawa wyborcze dla siebie; nie zawsze była to walka pokojowa, ale w świecie tak zaściankowym , jak dawna Europa, nie było mowy o delikatnym kompromisie czy zrezygnowaniu z najważniejszej bitwy w dziejach kobiecości. 
Lucy Ribchester postanowiła nie przygniatać czytelnika datami, sloganami z transparentów czy nadętymi przemowami, które w skrócie nie wnosiły nic nowego. Walkę o prawa kobiet wplotła w kryminał historyczny, ubarwiony akrobatkami, dziennikarzami i śmiertelnie niewygodnymi gorsetami. 
Morderstwo w cieniu gorseciarni, morderczo ściśnięte sznurki gorsetu i młoda dziennikarka Frankie George, która od dawna marzy o temacie, który nie będzie dotyczył mody i trywialnych spraw, wciskanych jej przez redaktora gazety. Młoda kobieta próbuje odkryć, co łączy Ebony Diamond, zamordowaną szwaczkę i sufrażystki, które tłumnie wyległy na ulice i w coraz brutalniejszy sposób walczą o swoje prawa, często przelewając krew swoją i innych. 

Jak wspominałam na początku, bardzo lubię takie tematy poruszane w książkach. a tutaj autorka w sposób interesujący i ciekawy połączyła kryminał z lekką lekcją historii, która w żaden sposób nie przytłacza informacjami. Zdarza się, że książki, szczególnie historyczne przejawiają przerost treści nad formą i zamiast ciekawej lektury, mamy lekcje historii, z której nie wynosimy nic, oprócz niechęci do tego typu lektur. Tego autorce udało się uniknąć, ale i tak idealnie nie było. Głównym minusem jest wielokrotność wątków pobocznych, które są zbyt pobieżne i do tego nie wnoszą nic szczególnego do głównego nurtu powieści. O dziwo, są ciekawe, ale raczej pełnią rolę zapychacza książki, niż naprawdę potrzebnego elementu. 
Moim zdaniem, z niektórych poruszanych tam wątków, pisarka mogłaby stworzyć oddzielną historię i wykorzystać je w całości. To byłaby lepsza opcja, niż narzucanie w jednej historii tak wiele spraw, czasami niezbyt się pokrywających. 

Bohaterowie są bardzo zróżnicowani i idealnie ukazują genezę tamtych czasów. Chodzi mi o takie przejście historyczne, gdzie tęskni się jeszcze za dawnymi latami, ale też bardzo chcę się wejść w nowe czasy i podejmować nowe decyzje, czasami inne niż sami myślimy. Trochę miałam problem, by polubić Frankie i bardziej fascynowała mnie Iskierka, ale pod sam koniec odczułam to zafascynowanie dziennikarką i jej sposobem myślenia. To silna postać kobieca, ale nie babochłop, który neguje mężczyzn czy ogólnie innych ludzi z różnych warstw społecznych. Fakt, szufladkowała ludzi, ale potrafiła też przyznać się do błędu, co nie zawsze jest tak oczywiste, jak bym chciała. Mogę powiedzieć, że to jedna z tych bohaterek książek, które są po ludzku mądre i po ludzku popełniają błędy. 

Styl pisania autorki jest czasami zbyt na siłę wpychany do danych czasów, kiedy ta akcja się rozgrywa, ale są nieliczne momenty zapomnienia i nie przeważają nad resztą treści, co jest bardzo dużym plusem. Umiejętność zręcznego opanowania posługiwania się słownictwem pasującym do danych lat czy wieku to coś, co bardzo ciężko jest wyćwiczyć i naprawdę niewielu autorom się udaje to w pełni, więc tym bardziej wielki szacunek dla Lucy za jej próby i ładne wybrnięcie z każdego potknięcia. 

Ogólnie bardzo polecam Sufrażystki, nie tylko dla kobiet, ale ww ogóle dla ludzi lubiących wyciągać z książki nie tylko rozrywkę, ale i pewną nauką. Bawiłam się świetnie podczas czytania tej lektury, w gruncie rzeczy za sprawą naprawdę dobrego i lekkiego pióra autorki i całej historii, która zaskakuje tym bardziej, im bardziej się w nią wgłębiamy, a to naprawdę ogromny plus.
_________________________________
Zaczynamy pierwszy listopadowy tydzień; dla mnie stoi on pod znakiem pracy i pisania prac kontrolnych, które oddać muszę właśnie 9. Mam nadzieję, że dam radę. A po pracach, będę robiła notatki do egzaminów. Posty mogą pojawiać się nieregularnie, ale myślę, że nie będzie ich mało, jednak dopóki nie będę lepiej zarządzała swoim czasem, jakieś drobne problemy mogą wkradać się w moje funkcjonowanie.
Czy czytaliście Sufrażystki lub inną książkę, która porusza podobne tematy? Widzieliście już nową Sabrinę? Za mną pierwsze dwa odcinki i jak na razie nie jest tragicznie, choć więcej w tym serialu śmiechu niż strachu.
Miłego poniedziałku 😊

1 komentarz:

Copyright © 2016 Oddychajaca ksiazkami , Blogger